Wielka kontrowersja miała miejsce w spotkaniu Stali Mielec z Lechią Gdańsk. Arbiter, Sebastian Krasny początkowo uznał gola dla gości. Po chwili pozwolił wznowić grę gospodarzom i wówczas przerwał mecz, aby sprawdzić sytuacje na monitorze VAR.

W 3. minucie starcia Lechia Gdańsk wyprowadziła groźny kontratak, piłka zagrana została na Bohdana Wjunnyka, który stoczył zacięty pojedynek (uznany za nieprzepisowy) z Mateuszem Matrasem. Napastnik uciekł rywalom, wprowadził futbolówkę w pole karne i podał do Maksyma Chłania, który otworzył rezultat w tym pojedynku.

Goście zdążyli się pocieszyć z bramki, wrócić na swoją połowę oraz wznowić mecz od środka. Sędzia Sebastian Krasny szybko po wznowieniu spotkania, przerwał grę. Podbiegł do monitora VAR i odwołał gola beniaminka Ekstraklasy.

Na wozie VAR zasiadali dziś Paweł Pskit oraz Marcin Borkowski. To ta dwójka podpowiedziała głównemu rozjemcy, aby sprawdzić tę sytuację. Okazało się, że Bohdan Wjunnyk ciągnął za koszulkę Mateusz Matrasa i powinien zostać odgwizdany faul na korzyść mielczan.

– Uważam, że sędzia gwizdkiem chciał zasygnalizować wideoweryfikację. A że zabrzmiał on jak na wznowienie, to już raczej błąd technicznysugeruje ekspert sędziowski Łukasz Rogowski na swoim profilu na portalu X.

Szymon Grabowski, trener Lechii Gdańsk nie ukrywał swojej złości na sędziów po meczu. Ja powiedziałem technicznemu, że zaczęliśmy grę. On nie wiedział o co, chodzi. Muszą być jakieś granice. Jesteśmy rozżaleni – mówił szkoleniowiec. 

 

 

Udostępnij

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *