Paweł Jaroszyński – zawodnik, którego kariera pełna jest zwrotów akcji, nieoczywistych transferów oraz wyzwań. Od debiutu w wieku 18 lat w Cracovii, przez grę we włoskiej Serie A, po powrót do Ekstraklasy i ponowny wyjazd do Włoch, do Serie B – każda zmiana była testem jego determinacji. Przeczytajcie historię piłkarza, który mimo przeciwności losu nie przestaje walczyć o swoje miejsce na boisku.
Początki w seniorskiej piłce
Paweł Jaroszyński, jako wychowanek Górnika Łęczna, przeszedł w młodym wieku do Cracovii. To właśnie w Krakowie zadebiutował w Ekstraklasie. Dokładnie 23 sierpnia 2013 roku, w wieku 18 lat, podczas wygranego 1:0 meczu przeciwko Zagłębiu Lubin, rozegrał wtedy 76 minut. W debiutanckim sezonie Jaroszyński zagrał w 13 meczach (899 minut) i już wtedy występował także w młodzieżowej reprezentacji Polski U-20. W tamtym czasie młody pomocnik był uważany za nieoszlifowany diament, co pozwoliło mu na ustabilizowanie swojej pozycji w krakowskim klubie. Następny sezon to już 18 spotkań (1126 minut), w tym 3 w Pucharze Polski. Chociaż brakowało liczb, rozwój Jaroszyńskiego był zauważalny. Warto przypomnieć, że wówczas grywał głównie jako lewy obrońca, czasem nawet jako środkowy.
Większe zaufanie
W sezonie 2015/2016 Paweł otrzymywał coraz więcej szans na grę. Rozegrał 22 spotkania ligowe oraz 2 mecze w Pucharze Polski (2061 minut), wszystkie jako lewy obrońca. Były też asysty – pierwszą zanotował w wygranym 2-1 derbowym spektaklu z Wisłą Kraków, co było ogromnym wydarzeniem. Dwa mecze później strzelił swojego pierwszego gola w Ekstraklasie, dokładnie w zremisowanym 2-2 meczu z ówczesnym wicemistrzem Polski, Piastem Gliwice. Forma rosła, a Jaroszyński został przesunięty do reprezentacji U-21, gdzie również grał solidnie. W 22. kolejce Paweł zaliczył ostatnią asystę w tym sezonie. Zanotował asystę przeciwko Górnikowi Zabrze w wygranym 3-0 spotkaniu. W obronie Paweł spisywał się dobrze – na 22 rozegrane spotkania, 7 zakończył z czystym kontem.
W Krakowie nie było do jego gry większych zastrzeżeń, wręcz przeciwnie. Cała Cracovia sezon 2015/2016 może zaliczyć do udanych, ponieważ zakończyła go na 4. miejscu. Dzięki temu, że drużyna z top 3 zdobyła Puchar Polski (Legia Warszawa), dało to możliwość Pasom gry w kwalifikacjach do Ligi Europy. Kolejny sezon przyniósł pierwsze problemy w karierze młodego piłkarza. Jaroszyński doznał kontuzji złamania nogi podczas okresu przygotowawczego, co zmusiło go do opuszczenia 18 spotkań, w tym 2 w Lidze Europy, w których Cracovia odpadła już w 1. rundzie, mimo bycia faworytem. Przegrali wtedy z Shkendiją Tetovo (4-1 w dwumeczu). Paweł wrócił do gry dopiero w 16. kolejce, ale jego sezon zakończył się na 12 spotkaniach (813 minut), bez regularności i szansy na pokazanie się w eliminacjach do europejskich pucharów.
Wycieczka do Włoch
Okienko transferowe w 2017 roku to wtedy nastąpiła sensacja – zespół z Serie A, Chievo Verona, mimo średnio udanego sezonu, zdecydował się wykupić Jaroszyńskiego za kwotę 450 tysięcy euro. Tym samym były już zawodnik Cracovii dołączył do innego Polaka, dokładniej do Mariusza Stępińskiego. Paweł na debiut czekał do 29 listopada 2017 roku, kiedy to zagrał od pierwszej minuty w meczu Pucharu Włoch przeciwko Hellas Verona. Wynik? Podstawowy czas zakończył się wynikiem 1:1, do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. Podczas dodatkowych 30 minut gry Paweł zszedł z boiska przed końcem pierwszych 15 minut. Dodatkowy czas nie zmienił rezultatu i o zwycięstwie zadecydowały rzuty karne, w których lepsza okazała się Hellas Verona (5:4).
Kilka dni później, w meczu przeciwko Interowi Mediolan, Jaroszyński zadebiutował w Serie A. Wszedł wtedy na boisko tylko na 3 minuty w końcówce spotkania, które zakończyło się porażką 0:5. Tydzień później, w domowym meczu przeciwko AS Romie, Paweł zagrał już pełne 90 minut, a Chievo zremisowało 0:0, co było udanym występem, zważywszy na klasę rywala. W tym sezonie Jaroszyński rozegrał 12 meczów (911 minut), z czego 5 na pozycji lewego pomocnika. Kolejny włoski sezon przyniósł stabilizację pozycji Jaroszyńskiego w Chievo Verona, gdzie rozegrał 20 meczów (1425 minut). Niestety, jego drużyna zakończyła sezon spadkiem z Serie A, zdobywając zaledwie 17 punktów. Do bezpiecznego miejsca dającego utrzymanie zabrakło aż 21 oczek!
Sezon 2019/2020 – nieoczywisty transfer
Paweł sensacyjnie został kupiony przez CFC Genoę za ogromną kwotę 4 milionów euro. Co ciekawe, nigdy nie zadebiutował w jej barwach. Były za to wypożyczenia. Na pierwszy ogień został wypożyczony do US Salernitana 1919, gdzie regularnie grał na pozycji… środkowego obrońcy. Wystąpił wtedy w 34 spotkania (2898 minut), z czego 32 na poziomie Serie B, a dwa w Pucharze Włoch. Sezon solidny, lecz dający tylko 10. miejsce w tabeli.
Kolejny sezon – wypożyczeń ciąg dalszy. Jaroszyński, tym razem trafił do Delfino Pescara 1936. Zagrał tam wówczas jedną pełną rundę, a później wrócił do Salernitany, z którą z drugiego miejsca zasłużenie awansował bezpośrednio do Serie A!
Po awansie do Włoskiej elity Jaroszyński pozostał w US Salernitanie, rozgrywając 13 spotkań (510 minut) w najwyższej klasie rozgrywkowej. Choć głównie wchodził z ławki, jako lewy bądź środkowy obrońca, tylko w 6 meczach wystąpił w podstawowym składzie. US Salernitana rzutem na taśmę utrzymała się w lidze.
Powrót do Polski
Paweł Jaroszyński był wciąż zawodnikiem CFC Genoa, ale Salernitana zdecydowała się wykupić go za około 1,5 miliona euro. Po co? Po to, żeby wypożyczyć go do Ekstraklasy. Wrócił do Cracovii, klubu z jego młodzieńczych lat. W sezonie 2022/2023 w barwach Cracovii rozegrał 21 spotkań (1191 minut) i zanotował jedną asystę. A sezon później Paweł Jaroszyński na stałe dołączył do Cracovii, ponieważ ta wykupiła go z Salernitany za kwotę około 450 tysięcy euro. Jaroszyński zrewanżował się za to zaufanie, pomagając drużynie w utrzymaniu się w Ekstraklasie. W trakcie sezonu rozegrał 20 meczów, zdobywając 3 bramki i dokładając jedną asystę. Jedna z bramek padła w 1. kolejce przeciwko Stali Mielec w zremisowanym spotkaniu 2-2. Kolejne dwie bramki oraz asysta miały miejsce w wygranym 6-0 meczu przeciwko Radomiakowi Radom. Pasy zakończyły sezon na 13. miejscu, zdobyły 39 punktów, zaledwie 2 punkty nad Wartą Poznań.
Kariera pełna zwrotów akcji
Jego przygody to ciąg nieoczekiwanych wydarzeń i nieoczywistych decyzji. Mimo paru kontuzji w kluczowych momentach jego kariery i zmian klubów Paweł konsekwentnie pokazywał swoją wartość na różnych pozycjach i w różnych ligach. Jego powrót do US Salernitana, która obecnie będzie walczyć o powrót do Serie A, jest kolejnym nieoczekiwanym krokiem w jego pełnej zwrotów akcji karierze. To dowód na to, że Paweł Jaroszyński, mimo wielu trudności oraz coraz starszego wieku, wciąż chcę walczyć o najwyższe cele. Niewątpliwie cele te to awans do Serie A i wywalczenie pierwszego składu w US Salernitanie. Powodzenia Paweł w walce o marzenia!
Zapraszamy również do artykułu przedstawiającego sylwetkę nowego bramkarza naszej kadry — Bartosza Mrozka.
Jeden komentarz