Kto zapisał się najbardziej w historii Ekstraklasy? Z czego zasłynęli zagraniczni piłkarze i jakie historie się za nimi kryją? Zapraszamy na kolejną odsłonę z serii: Ancymoni, flopy i wybitni piłkarze.
Ancymoni
Rosyjskie porachunki
- Roman Oreszczuk (Legia Warszawa) – Rosjanin trafił na Łazienkowską w 1996 roku aby pomóc drużynie Pawła Janasa, która przygotowywała się do ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Panathinaikosem Ateny. Oreszczuk przeszedł do Legii za sporą (jak na tamte czasy) kwotę 400 tys. $, dlatego oczekiwania wobec niego były spore. Jednakże na pierwsze treningi piłkarz przyszedł ze sporą nadwagą, a technicznie nie wyglądał zbyt dobrze i sprawiał wrażenie zawodnika zaniedbanego. Legendy głosiły, że Oreszczuk pojawił się w Warszawie dlatego, że płk Artur Mazurek, który wówczas w Legii pełnił funkcję dyrektora, wygrał go podczas gry w karty z władzami Spartaka Moskwa. W Legii zagrał w 9. meczach, nie zdobywając żadnego gola, ale to nie jest jego najgorsze wspomnienie z Warszawy. Po latach okazało się, że rosyjski napastnik zadarł z wołomińską mafią. Dostrzegł mężczyznę, który próbował ukraść mu radio samochodowe, dopadł go, łamiąc mu przy okazji rękę. Rosły zawodnik umówił się z nim na następny dzień, by przyniósł mu pieniądze za straty. Okazało się, że złodziej był bratem jednego z wysoko postawionych mafiozów. Oreszczuk został pobity i wrzucony do bagażnika, z którego udało mu się uciec. Interweniowała w jego sprawie piosenkarka Monika Borys, która znała zarówno piłkarza, jak i jednego z gangsterów, załatwiając sprawę polubownie.
Skandynawskie szaleństwo
- Nicki Bille Nielsen (Lech Poznań) – Duński napastnik przyszedł do poznańskiej drużyny w 2016 roku z duńskiego Esbjerg fB. Miał być wzmocnieniem w ataku Lecha, który chwilę wcześniej sprzedał fatalnego Denisa Thomalle. W rzeczywistości okazał się dosyć niereformowalnym zawodnikiem. Nicki Bille prezentował się słabo, strzelając w Ekstraklasie tylko 4 gole w 32. spotkaniach. W Poznaniu zapamiętany został jednak z występów pozaboiskowych. Polskie media pisały co chwilę o nowych wybrykach byłego piłkarza m.in. Evian TG czy Villarrealu. Duńczyk na zbiórkę przed meczem potrafił przyjść pod wpływem alkoholu, a z wypadów do centrum Poznania wracał z podbitym okiem i złamanym nosem. Odszedł z Lecha w styczniu 2018 r. do greckiego Panioniosu. Po zakończeniu przygody w Polsce, Nicki wiele razy pojawiał się na pierwszych stronach gazet. Zostawał aresztowany przez policję m.in. za posiadanie narkotyków czy za grożenie bronią jednej z napotkanych osób.
Flopy
Ukraiński niewypał
Jewhen Konoplyanka (Cracovia) – Jeden z najlepszych na papierze zawodników, jacy w historii trafili do najwyższej polskiej ligi. Ukrainiec przez wiele lat był talentem ukraińskiej piłki. Był także przodującą postacią Dnipra Dniepropietrowsk, które w 2015 r. zagrało w finale Ligi Europy UEFA na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po wielu latach spędzonych na Ukrainie przeszedł do hiszpańskiej Sevilli za 20 mln €, jednakże tam nie przebił się do podstawowego składu i po sezonie został wypożyczony do Schalke. Tam grał do 2019 r., po czym wrócił na Ukrainę grać w Szachtarze Donieck.
Do Cracovii trafił w lutym 2022 roku i wydawało się, że będzie zdecydowanym liderem drużyny Pasów. Konoplyanka w Cracovii nie grał źle, z pewnością jednak nie był już tym samym zawodnikiem co w poprzednich latach. Wyceniany w 2016 r. na 25 mln € zawodnik w barwach krakowskiego zespołu w 38. meczach strzelił zaledwie 4 gole. W wyniku słabej dyspozycji w maju 2023 roku kontrakt z ukraińskim skrzydłowym został rozwiązany, a Jewhen trafił do rumuńskiego CFR Cluj.
Sąsiad z południa.
Miroslav Stoch (Zagłębie Lubin) – 60-krotny reprezentant Słowacji trafił do drużyny Miedziowych w lutym 2021 roku. Zawodnik, który szlifował swoje piłkarskie talenty w juniorskich drużynach Chelsea wydawał się być solidnym wzmocnieniem drużyny z Lubina. Poza kilkoma występami w pierwszej drużynie The Blues Miroslav grał m.in. w Fenerbahce, PAOKU czy Twente Enschede. Jednak słowacki skrzydłowy nie został gwiazdą polskiej ligi, a nawet nie wyróżniał się w pierwszej drużynie Zagłębia. Szybko kibice Miedziowych zorientowali się, że Stoch przyszedł do ich drużyny, będąc daleko od swojej najwyższej formy. Słowak rozegrał w Ekstraklasie tylko 8 meczów. Z pewnością więcej można było spodziewać się po zawodniku, który w 2012 r. wygrał nagrodę Puskasa za najładniejszą bramkę roku.
Wybitni piłkarze
Bośniacka krew
- Semir Stilić (Lech Poznań, Wisła Kraków, Wisła Płock) – Bośniacki piłkarz trafił do Lecha Poznań w letnim okienku w 2008 roku. Z miejsca stał się jednym z ważniejszych piłkarzy Kolejorza. Do spółki ze Sławomirem Peszko, Robertem Lewandowskim czy Hernánem Rengifo stanowili trzon drużyny Lechitów, który w sezonie 2008/2009 dotarł do 1/16 Pucharu UEFA, ulegając po walce włoskiemu Udinese. W 2012 r. odchodząc z Lecha do ukraińskiego zespołu Karpaty Lwów, miał na koncie Mistrzostwo Polski, Puchar Polski oraz Superpuchar. Został zapamiętany jako jeden z najbardziej walecznych piłkarzy, jacy biegali w błękitnej koszulce Lecha. Po odejściu z Poznania Semir grał w wyżej wymienionych Karpatach Lwów, oraz w tureckim Gaziantepspor.W styczniu 2014 roku wrócił do Ekstraklasy, tym razem wstępując do drużyny Białej Gwiazdy. Tam Stilić nie grał już tak efektownie jak na początku przygody w Lechu Poznań, jednak wciąż był wyróżniającym zawodnikiem krakowskiej drużyny. W Wiśle bowiem przez półtora sezonu w Ekstraklasie rozegrał 41 meczów, strzelając 15 goli. Odszedł w 2015 r. do cypryjskiego APOEL-u, a zaledwie 1,5 roku później wrócił ponownie do krakowskiej Wisły. Tam rozegrał tylko jedną rundę, by w lecie 2017 r. przejść do Wisły Płock. 8-krotny reprezentant Bośni i Hercegowiny rozegrał w Płocku ponownie półtora sezonu, strzelając 4 gole w 39. meczach. W styczniu 2019 r. odszedł do swojej rodzimej ligi, gdzie występuje do dzisiaj w barwach FK Željezničar.
Argentyński styl
- Mauro Cantoro (Wisła Kraków, Odra Wodzisław Śląski) – Argentyńczyk trafił do Polski w 2001 r. z włoskiego Ascoli. W Wiśle nie miał dobrego początku. Grał dosyć wolno, a Henryk Kasperczak nie miał już pomysłu na chaotycznego zawodnika. W 2002 r. trener Białej Gwiazdy przerzucił Mauro z linii ataku na defensywną pomoc, i to odmieniło jego losy. Z miejsca stał się jednym z najlepszych pomocników całej ligi. Cantoro do spółki z Kalu Uche czy Maciejem Żurawskim stał się jedną z twarzy Wisły Kraków po przejęciu jej przez Bogusława Cupiała. Mauro Cantoro jest zdecydowanym rekordzistą Wisły Kraków w liczbie występów jako obcokrajowiec. W koszulce Wiślaków przez 8 lat gry wystąpił 248 razy. W 2008 r. odebrał polski paszport, po 7 latach występów w Ekstraklasie. Po zakończeniu rundy jesiennej 2009 r. Cantoro, przeszedł do walczącej o utrzymanie Odry Wodzisław. Tam wystąpił 12 razy, nie strzelając żadnej bramki i nie pomagając Odrze w utrzymaniu jej w Ekstraklasie. W czerwcu 2010 r. rozwiązał kontrakt z Odrą i wrócił do Argentyny grać w niższych ligach. Mauro został zapamiętany jednak jako zawodnik, który zawsze dawał 100% z siebie i w oczach kibiców Wisły wciąż jest legendą.
Zapraszamy do naszych poprzednich artykułów z serii Ancymoni, flopy i wybitni piłkarze.