Pogoń Szczecin i jej droga do finału Pucharu Polski była pełna emocji i zaskakujących zwrotów akcji. Finalnie o trofeum zmierzy się 2 maja z pierwszoligową Wisłą Kraków. Dla zachodniopomorskiego klubu będzie to najlepsza szansa na zdobycie pucharu od 2010 roku. Grająca wówczas na zapleczu Ekstraklasy Pogoń przegrała w finale Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok. Czy w czwartek podopieczni Jensa Gustafssona zdobędą pierwsze w historii klubu trofeum?
Jak nie teraz, to kiedy?
To pytanie zadaje sobie pewnie każdy zagorzały fan Portowców. Pogoń w swojej 76-letniej historii 5-krotnie stawała na podium polskiej najwyższej klasy rozgrywkowej. Dwa razy była wicemistrzem Polski, a trzy razy kończyła zmagania na trzecim miejscu w tabeli. W Pucharze Polski również trzy razy w historii meldowała się w finale. Za każdym razem jednak finał przegrywała. Kibice szczecińskiej drużyny w całej swojej historii nigdy nie widzieli na oczy, jak ich drużyna sięga po trofeum.
Czwartkowe spotkanie to idealna szansa, aby dodać pierwszy puchar do klubowej gabloty i zamknąć usta wszystkim, którzy szydzą z braku trofeów szczecińskiego klubu. Pogoń przystępuje do tego meczu w roli faworyta. Gra z drużyną pierwszoligową – 14 lat temu w takiej samej roli wystąpiła w finale Pucharu Polski. Dla drużyny ze Szczecina będzie to również okazja, aby awansować do kwalifikacji europejskich pucharów. W lidze są na 7. miejscu, ze stratą 3 punktów do 3. miejsca premiowanego kwalifikacjami do Ligi Konferencji Europy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że o miejsce w pucharach bije się cała górna część tabeli.
Droga do finału Pucharu Polski
Nie łatwo było również Pogoni na pucharowych boiskach. Granatowo-Bordowi praktycznie w każdym meczu o awans do kolejnej rundy musieli walczyć do ostatniego gwizdka arbitra. Swoje zmagania w Pucharze Polski Pogoń rozpoczęła 7 listopada zeszłego roku, kiedy to zmierzyli się w Bielsku-Białej w 1/16 Pucharu Polski rywalizując z tamtejszym Podbeskidziem. Górale walczyli niemal do ostatniego gwizdka z zespołem Jensa Gustafssona, kilka razy zagrażając bramce Valentina Cojocaru. Jednak w 90. minucie dumę zachodniopomorskiego klubu uratował niezawodny Kamil Grosicki. Po tym meczu w mediach wylało się wiadro pomyj na drużynę ze Szczecina. Portal weszlo.com pisał o tym, że Pogoń swoja grą dosłownie prosił o przegraną drużynę Podbeskidzia, a w lokalnych szczecińskich mediach również o grze zespołu nie pisało się w superlatywach.
Następną ich potyczką w pucharowych zmaganiach było starcie w Szczecinie z zespołem Górnika Zabrze. W pierwszej połowie zespół ze Szczecina kontrolował grę, jednak pierwsze bramki w tym spotkaniu padły dopiero po zmianie stron. W 72. minucie prowadzenie Pogoni dał ponownie Kamil Grosicki. Jednak po strzeleniu bramki Portowcy cofnęli się do głębokiej obrony, zapominając o tym, że przez 3/4 spotkania byli lepszą drużyną z przebiegu gry. To zemściło się w 90. minucie, kiedy to do bramki trafił napastnik zabrzan Sebastian Musiolik. Do wyłonienia zwycięzcy była potrzebna dogrywka, a tam w 95. minucie meczu awans do ćwierćfinału Pucharu Polski dał obrońca szczecinian Leo Borges.
90 minut to za mało…
W ćwierćfinale na Dumę Pomorza czekał już Lech Poznań. Było to dotychczas „na papierze” największe wyzwanie dla drużyny prowadzonej przez Jensa Gustafssona. Pogoni nie pomagał zdecydowanie również fakt, że spotkanie było rozgrywane w Poznaniu. W tym spotkaniu to Pogoń była underdogiem, inaczej niż w dwóch poprzednich rundach. „Kolejorz” wydawał się drużyną lepszą, szczecinianie dochodzili do sytuacji, jednak żadna z drużyn nie potrafiła strzelić gola przez regulaminowe 90 minut i ponownie Pogoń musiała walczyć o awans w dogrywce. Kiedy wydawało się, że do rozstrzygnięcia tego pojedynku będą potrzebne rzuty karne, Pogoń rozmontowała obronę poznańskiego zespołu stałym fragmentem gry, a do bramki w 119. minucie trafił głową Joao Gamboa.
Dla zespołu ze Szczecina był to pierwszy awans do 1/2 finału Pucharu Polski od sezonu 2016/2017. Wtedy Pogoń zmierzyła się z… Lechem Poznań. Jednak w tamtym dwumeczu (od sezonu 2018/2019 w Pucharze Polski w ćwierćfinale i półfinale rozgrywa się jeden mecz) zdecydowanie lepsi byli poznaniacy. W półfinale Pogoń trafiła na liderującą wtedy jak i aktualnie w PKO BP Ekstraklasie Jagiellonię Białystok.
Z przebiegu gry lepszą drużyną wydawała się Pogoń. Natomiast Jagiellonia kilkoma długimi piłkami posyłanymi w stronę Kristoffera Hansena czy Jesusa Imaza potrafiła zagrozić bramce Valentina Cojucaru. Na pierwsze bramki musieliśmy poczekać do drugiej połowy, kiedy do bramki w 59. minucie trafił Grek Efthymis Koulouris. Pogoń uspokoiła grę po tej strzelonej bramce, oddając jednak inicjatywę na około kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry.
w 79. minucie bramkę wyrównującą strzelił reprezentant Polski Bartłomiej Wdowik. Dzięki temu Portowcy po raz kolejny musieli rozstrzygnąć wynik w doliczonym czasie gry. Tam w 98. minucie do bramki po rozegranym przez Pogoń rzucie wolnym trafił Fredrik Ulvestad. Jak widać Pogoń Szczecin i jej droga do finału Pucharu Polski była ciężka i naprawdę długa. Awansowała do finału, walcząc 3 razy w dogrywce, a w meczu 1/16 finału walczyła z Podbeskidziem do ostatnich minut. Na emocje kibice Portowców w pucharowej kampanii z pewnością nie mogli narzekać.
Wszystko na jedną szalę.
Wiemy już, że Pogoni bardzo ciężko będzie powalczyć w tym sezonie o mistrzostwo. Drużyna Jensa Gustafssona w meczu z Wisłą będzie postawiona w stan pełnej gotowości. Ponowny brak zdobytego trofeum z pewnością sfrustruję wszystkich kibiców szczecińskiej drużyny. Naprzeciw nich stanie drużyna o wiele bardziej utytułowana, co nie zmienia faktu, że to Pogoń będzie faworytem tego spotkania. W wywiadzie dla TVPSPORT.PL legenda klubu ze stadionu przy ul. Karłowicza, Edi Andradina powiedział, że Pogoń nie może pod żadnym pozorem zlekceważyć Wisły.
To finał i nie będzie łatwo. Nie ma mowy o zlekceważeniu przeciwnika. Portowcy zagrają z Wisłą, która występuje obecnie poziom niżej, lecz to cały czas wielka, historyczna marka. Pogoń na pewno zagra odważnie i narzuci swój styl gry. Zobaczymy tylko, czy przełoży się to na wynik. Portowcy muszą zachować czujność i pamiętać, że trzeba zabezpieczyć także grę w defensywie.
Przed Pogonią szansa jak nigdy wcześniej, szansa na chwilę chwały w polskiej piłce. Czy uda im się dokonać tego, czego przez 76 lat istnienia klubu ze Szczecina nie dokonał nikt? Na to pytanie odpowiedź poznamy po zakończeniu czwartkowego spotkania, które dla zespołu Pogoni jest najważniejszym od lat.
Zapraszamy również do naszego artykułu omawiającego formę i sytuację kadrową Pogoni Szczecin.