W letnim oknie transferowym Raków Częstochowa pozyskał Jonatana Brauta Brunesa z belgijskiego OH Leuven. O transferze mówiło się od samego początku, ponieważ Norweg jest kuzynem popularnego Erlinga Haalanda. Częstochowski klub liczył, że Brunes rozwiąże problem ze słabą skutecznością dotychczasowych napastników.

Niełatwy początek w Rakowie.

Jego początki w drużynie Marka Papszuna nie należały do najłatwiejszych. Od startu sezonu przegrywał rywalizację z Patrykiem Makuchem. Jednym z trudniejszych momentów dla Brunesa było spotkanie przeciwko GKS-owi Katowice, w którym otrzymał „wędkę”. Na pierwszy mecz w wyjściowym składzie musiał czekać aż do końca sierpnia. Wówczas wybiegł od pierwszej minuty w starciu z Piastem Gliwice. Swoją premierową bramkę w barwach Rakowa zdobył już kolejkę wcześniej, w rywalizacji z Lechią Gdańsk.

Przełomowy moment dla Brauta Brunesa.

Po trudnym okresie, w którym Brunesowi nie udało się wywalczyć miejsca w podstawowej jedenastce Rakowa, nadarzyła się okazja, którą wykorzystał, po tym jak kontuzji doznał Patryk Makuch. Zaczął grać regularnie i zdobył dwa kluczowe trafienia, które zapewniły drużynie Marka Papszuna cenne trzy punkty. Pierwsza bramka padła z rzutu karnego w ostatnich minutach spotkania ze Stalą Mielec, a druga to trafienie głową w ostatniej akcji meczu z Widzewem Łódź.

Obecna forma Norwega.

Braut Brunes jest jednym z kandydatów do tytułu piłkarza miesiąca, po tym jak w czterech meczach zdobył aż sześć bramek. Norweski snajper imponuje swoją grą tyłem do bramki oraz świetną skutecznością, która zapewnia drużynie ważne punkty w ligowej tabeli. Trener Rakowa chwali go za zaangażowanie i ciężką pracę wkładaną na treningach, która skutkuje tak imponującym wystrzałem formy.

Fot. Robert Stępkowski / Ekstraklasowe Przemyślenia

Udostępnij