Jagiellonia Białystok zremisowała z NK Celje w ramach 4. kolejki Ligi Konferencji UEFA. Mecz zakończył się wynikiem 3-3. Bramki dla drużyny z Podlasia strzelali Afimico Pululu, Kristoffer Hansen oraz Jesus Imaz, dla gospodarzy David Zec i Juanjo Nieto. Trzeci gol to samobójcze trafienie Adriana Diegueza. To pierwszy mecz w serii pięciu wyjazdów, które znajdują się w kalendarzu mistrza Polski.
Podopieczni Adriana Siemieńca przed spotkaniem zajmowali fenomenalne 3. miejsce w tabeli fazy ligowej tych rozgrywek z dorobkiem dziewięciu punktów. Słoweńscy rywale mieli na koncie sześć oczek mniej.
Trener Jagiellonii desygnował do gry duet napastników, skuteczny ostatnio Lamine Diaby-Fadiga sekundował Afimico Pululu. Angolczyk wrócił do składu po piątkowej absencji, spowodowanej nadmiarem napomnień. Trener rywali wystawił między innymi Zana Karnicnika, znanego z dobrych występów na Euro w Niemczech.
KIEPSKI START MISTRZA
Spotkanie rozpoczęło się od zmasowanych ataków drużyny gospodarzy, bardzo aktywny był Ivan Brnic. Poskutkowało to niemal od razu, już w siódmej minucie meczu wynik po strzale z trzeciego metra otworzył David Zec.
Mistrz Polski zgodnie ze swym zwyczajem postanowił błyskawicznie odpowiedzieć, na drodze Darko Churlinova stanął jednak słupek. W tej samej akcji doszło do komicznego pudła Imaza, Hiszpan nie trafił z pola bramkowego, niejako ratuje go fakt, że był na spalonym.
Mimo świetnej sytuacji Białostoczan był to jednorazowy wypad, cały czas napierali gospodarze. Dużo pracy miał Michal Sacek, czeski obrońca mierzył się z prostopadłymi podaniami.
Właśnie takie zagranie spowodowało, że pomylił się Dusan Stojinovic. Nie zdołał zatrzymać futbolówki, ta trafiła pod nogi napastnika Celje. Fenomenalną interwencję zaliczył Sławomir Abramowicz. Bramkarz interweniował jeszcze dwukrotnie w sposób absolutnie heroiczny, zachował Białostoczan w kontakcie z rywalem.
PRZEBUDZENIE
Przed upływem pół godziny gry nastąpił pewien przełom, Jagiellonia stworzyła sobie kilka sytuacji. Kapitalną sytuację zmarnował ponownie Churlinov.
Chwilę później atak mistrza Polski przyniósł efekt, doszło do faulu w obrębie pola karnego. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Pululu. Napastnik uderzył fatalnie, bramkarz obronił strzał. Na szczęście piłka wróciła pod nogi Angolczyka, ten zdołał umieścić ją w pustej bramce.
Przed przerwą mecz się wyrównał, Celje zmarnowało stuprocentową sytuację. Do szatni zawodnicy schodzili przy remisie. Na tablicy widniał wynik 1-1.
POWTÓRKA Z ROZRYWKI
Druga część spotkania ponownie rozpoczęła się fatalnie dla gości. Bramkę w 54. minucie strzelił Juanjo Nieto. Napór Słoweńców nie ustawał, kilkukrotnie zrobiło się bardzo groźnie.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy meczu był bardzo słaby, Celje w grze zdominowało Jagiellonię. Rywale stwarzali sobie liczne sytuacje, cud uchronił mistrza Polski przed stratą kolejnej bramki.
RENESANS PRZYCHODZI Z CZASEM
Kiedy wydawało się, że podopieczni Siemieńca ulegną po zupełnie przespanej drugiej odsłonie, znów obudził się lew. Kapitalnym trafieniem popisał się Jesus Imaz. Trafienie Hiszpana być może będzie aspirować do miana najładniejszej bramki kolejki.
Chwilę później przed szansą stanął Pululu, Angolczyk uderzył mocno w zewnętrzną stronę bocznej siatki.
W 77. minucie minimalnie niecelne dogranie gospodarzy uchroniło Jagiellonię przed stratą bramki. Zapoczątkowało szybki kontratak, spuentowany genialnym finiszem Kristoffera Hansena. Goście pierwszy raz wyszli na prowadzenie.
SZALEŃSTWO
Kiedy zaś wydawało się, że goście pójdą za ciosem, obudzili się piłkarze trenera Riery. Pomógł im w tym Adrian Dieguez – Hiszpan w 80. minucie wbił piłkę do własnej bramki.
Rozpoczęło to serię natarć gospodarzy. W samej końcówce dobrą szansę zmarnowała Jagiellonia.
PUNKT NA TRUDNYM TERENIE
Mecz zakończył się wynikiem 3-3. W momencie zakończenia meczu mistrz Polski awansował na 2. miejsce w tabeli.
To drugi remis z rzędu podopiecznych Adriana Siemieńca. O ile w piątek mówiliśmy o rozczarowaniu, wszak to podział punktów z czerwoną latarnią ligi, tak dziś nie wynik ten nie jest najgorszy. Tym bardziej że początki każdej z połów były koszmarem. Jagiellonia poniekąd zapracowała tymi fragmentami na brak zwycięstwa, z drugiej strony podobny argument może podnieść Celje w kontekście końcówek odsłon.
Seria meczów bez porażki została przedłużona, taki stan rzeczy z pewnością cieszy. Zwiększa to szanse na awans do fazy pucharowej, punkty w tych rozgrywkach są wiele warte. Kolejne spotkanie już w niedzielę, o 14:45 Białostoczanie zagrają z Pogonią Szczecin. Nie wrócą na Podlasie przed tą konfrontacją.