Po trudnej dla ogólnoujętego zdrowia psychicznego listopadowej przerwie reprezentacyjnej wracamy do ligowego kopania. Takie stoi u nas na poziomie wybitnym, walka o prowadzenie w tabeli przed końcem roku wchodzi w fazę decydującą. Pozostały trzy weekendy i jedno zaległe spotkanie – kto na finiszu roku pokaże najwyższy poziom? Zapraszam na obszerną zapowiedź 16. serii gier w ramach PKO Bank Polski Ekstraklasy – nie zabraknie hitów – obecny mistrz zagra z wicemistrzem, czwarta z piątą ekipą w tabeli.

PIĄTKOWE POJEDYNKI

DERBY LUB(L)INA

Po jedenastu pełnych dniach bez gry powrót musi być wyrazisty. Rozgrzewka będzie niebywale intensywna, do gry wchodzi drużyna, której mecze przed przerwą grzały najbardziej. Motor Lubin zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin.

Podopieczni Mateusza Stolarskiego ba placu gry to gwarancja wielu trafień i zwrotów akcji. W poprzedniej kolejce również inaugurowali granie, wówczas zdobyli Gliwice. W meczu padło aż pięć goli, hattrickiem błysnął Samuel Mraz, który w ostatnich tygodniach spisuje się świetnie. Ostatnie cztery konfrontacje tej drużyny przyniosły aż 26 trafień. Drugą stroną medalu jest nieprawdopodobnie dziurawa defensywa – Piast Gliwice strzelał bramki zdecydowanie zbyt łatwo, nie wspominając o kompromitacji w Krakowie.

Drużyna gospodarzy od czasu zatrudnienia Marcina Włodarskiego spisuje się zgodnie z oczekiwaniami – wyjątkiem jest mecz w Mielcu. Ostatnio polegli w słabym stylu w Sercu Łodzi, niejako niwelując doskonałe wrażenie po derbach Dolnego Śląska. Ogólnie prace trenera można ocenić pozytywnie – wprowadził wielu młodzieżowców. Liderem wydaje się Tomasz Pieńko – mimo trudów choroby po powrocie dalej błyszczał. Problemem niezmiennie jest napastnik, mimo kilku dobrych momentów Vaclav Sejk zawodzi.

Spotkanie w Lubinie zapowiada się na szalone, spodziewamy się wielu bramek. Radosna gra Motoru powinna odpowiadać Zagłębiu. Beniaminek pozytywnie zaskakuje, Zagłębie odskoczyło od perspektywy strefy spadkowej. Pierwszy gwizdek o 18:00.

Fot. Arkadiusz Chuchla / Ekstraklasowe Przemyślenia

MISTRZ KONTRA SYNONIM UPADKU

Wieczorne spotkanie, w ramach którego Jagiellonia Białystok podejmie Śląska Wrocław powinno być absolutnym hitem – w obliczu problemów organizacyjnych gości mecz stracił wiele wyrazu sportowego.

W drużynie WKS-u w przerwie wydarzyło  się nieprawdopodobne trzęsienie ziemi. Pożegnano się z trenerem Jackiem Magierą, dyrektorem sportowym Davidem Baldą i wieloma członkami sztabu, także skautami. Mówi się również o rozwiązaniu problematycznych kontraktów z zawodnikami, najbliżej tego jest jedna postać. Można domniemać, że chodzi o Juniora Eyambę.

NOWE ROZDANIE

Duet trenerów tworzyć będą związani z klubem Marcin Dymkowski i Michał Hetel. Do sztabu włączono także byłych zawodników – mają wnieść silną tożsamość klubu do obecnej kadry. Na stanowisku dyrektora sportowego Czecha zastąpił Rafał Grodzicki. Pojawiło się wiele kontrowersji – dziennikarz Piotr Potępa stworzył artykuł, w którym wskazał poważne wątpliwości dotyczące działaności byłego stopera WKS-u. Zarzucił mu stawianie własnego interesu ponad klubowym a także optowanie na niekorzyść pracodawcy. Nowy dyrektor odpowiedział na portalu X – wskazał brak prawdomówności, zapowiedział wejście na drogę sądową.

Wreszcie odbyły się spotkania szkoleniowców i prezesa zarządu – Patryka Załęcznego z kibicami. O ile to pierwsze odbyło się w spokojnej i łagodnej atmosferze, drugie nabrało innego charakteru. W środowy wieczór prezes swoimi wypowiedziami wywołał wiele kontrowersji i złości kibiców. Wskazywany jest brak konsekwencji, nawet pewnego rodzaju oderwanie od rzeczywistości: „Jeżeli mam zarządzać Śląskiem, to chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło. Nie będę ukrywał, ale z tego względu, żebyśmy zrobili coś porządnego w tym klubie. Czy to będzie 20, czy 25 milionów złotych, jeśli oczywiście miasto dysponowałoby takimi środkami”. Prezes postanowił także uciec od odpowiedzialności za błędy przeszłości:  „Mogę zdradzić, że zimą transfery będą, bo są konieczne. Planujemy pozbyć się 5-6 piłkarzy, którzy nas zawiedli. Najwięcej do powiedzenia w kwestiach transferowych miał Jacek Magiera, to prawda, ale pod każdym przyjściem podpisywał się cały pion sportowy, ze mną włącznie. Teraz chcemy to zmienić. Kluczowe zdanie będę miał ja i dyrektor sportowy”.

Ponadto wskazał, że były szkoleniowiec i dyrektor sportowy nie byli częścią jego projektu. W mojej opinii jest to coś niewyobrażalnego, olbrzymia kompromitacja i doskonała puenta pozbawiona ciągu logicznego.

INNE SPEKTRUM

Drużyna mistrza Polski znajduje się w odmiennej rzeczywistości. Aktualnie trwa seria 13 spotkań bez porażki. Podopieczni Adriana SIemieńca doskonale łączą grę na trzech frontach. Do końca roku do rozegrania mają aż siedem spotkań, w tym pięć wyjazdów z rzędu, nie powinno stanąć to jednak na przeszkodzie rozpędzonej Jagiellonii. W Ekstraklasie zajmują miejsce wicelidera, w Lidze Konferencji o jedno niżej. Są to fenomenalne wyniki, absolutnym gwiazdorem jest Jesus Imaz. Hiszpan gra w sposób widowiskowy, jest twarzą uśmiechniętej drużyny z Podlasia. W jesiennej fazie obecnej kampanii trenerowi do ofensywnego futbolu udało się dołożyć odpowiedzialność w defensywie. Nieobecności Sacka, Pululu i Romanczuka mogą być dużym utrudnieniem.

Mimo absencji bezdyskusyjnym faworytem spotkania jest ekipa gospodarzy – goście pochłonięci są problemami pozasportowymi. W obliczu tego ciężko o progres na boisku. Czy będziemy świadkami gigantycznego zaskoczenia?

Fot. Robert Stępkowski / Ekstraklasowe Przemyślenia

SOBOTA Z CZOŁOWYMI DRUŻYNAMI

PRZEŁAMANIE CZY PRZEŁAMANIE?

Kolejka szesnasta przyniesie standardowy układ spotkań – drugi dzień gry przynosi trzy mecze. Na otwarcie do opłakanej Lechii Gdańsk przyjedzie dramatyczna na wyjazdach Pogoń Szczecin.

Drużyna z województwa pomorskiego słynie w tym sezonie z trzech kwestii. Przede wszystkim problemy w zarządzaniu klubem, fatalna gra w defensywie oraz wąska kadra. Do tego można dołożyć fatalne końcówki. Ostatnio podopieczni Szymona Grabowskiego zachowali jednak czyste konto. Wyjazd do Kielc i mecz z Koroną był dosyć trudny w oglądaniu. Mimo tego brak straty bramki może cieszyć, jednocześnie martwi nieskuteczność. Niebywały udział miał w tym Pau Resta – obrońca gospodarzy mimo kilku setek był bardzo nieskuteczny. Być może rozbudzi to poprawę dyspozycji – ta jest potrzebna, Lechia znajduje się w strefie spadkowej.

Pogoń Szczecin ostatnio złamała jedną z serii, pierwszy raz nie wygrali u siebie. Mało tego, po fatalnym meczu i gigantycznej skali nieskuteczności polegli z Radomiakiem. Portowcy mają jeszcze drugą, znacznie bardziej niechlubną passę do przerwania. Mowa o braku zwycięstwa w delegacji. Mecz w Gdańsku wydaje się idealnym, by tego dokonać. W słabszą formę wpadł Efthymios Kolouris, Grek potrzebuje bramek na przełamanie. Defensywa również nie spisuje się optymalnie, w ostatniej wyjazdowej konfrontacji z Motorem Lubin stracili aż 4 bramki.

Jest to kolejne starcie, które zapowiada się bardzo dobrze. Spodziewam się wielu emocji i trafień, być może niespodzianki, jaką z perspektywy tabeli byłoby zwycięstwo gospodarzy. Pierwszy gwizdek o 14:45.

Pogoń Szczecin
fot. Paweł Jaskółka

LOKOMOTYWA KONTRA ARMATA

Jeden z hitów kolejki czeka nas przy Bułgarskiej. Liderujący Lech Poznań podejmie GKS Katowice. Beniaminek pokazał już wielokrotnie w obecnej kampanii, że nie należy go skreślać.

Gospodarze zagrają drugi mecz z rzędu przed własną publicznością – ostatnio rozbili Legię Warszawa. Po zwycięstwie 5:2 nastąpił kolejny etap pojednania między podopiecznymi trenera Nielsa Frederiksena a kibicami. Fenomenalna, widowiskowa gra cieszy w stolicy Wielkopolski każdego. Kolejorz do końca roku ma w terminarzu tylko trzy mecze, jest to iście Śląski finisz. Po konfrontacji z Gieksą czeka ich starcie z Piastem Gliwice i Górnikiem Zabrze. W doskonałej formie jest Afonso Sousa – najlepszy zawodnik kolejki numer piętnaście.

Podopieczni trenera Rafała Góraka ostatnio zwyciężyli po najlepszym meczu tego sezonu. Pokonali w niebywale emocjonujących, ale także kontrowersyjnych okolicznościach Cracovię. Czerwoną kartkę w doliczonym czasie gry obejrzał wspomniany już szkoleniowiec Katowiczan. Drużyna mimo straty trzech goli, strzeliła cztery. Pokazali niebywały charakter i zdobyli boisko rewelacji tego sezonu. Określenie to jest równie trafnym tytułem w ich kontekście. Drużyna w obecnej kampanii zachwyca, mimo klasowych transferów zbawieniem często okazują się ustabilizowane w klubie postaci.

Lech stawiany jest w roli faworyta, wszyscy w Poznaniu liczą na utrzymanie doskonałej formy. Gieksa niesiona zwycięstwem na trudnym terenie może jednak zaskoczyć. Mecz zapowiada się kapitalnie, gdy lider potwierdzi świetną dyspozycję?

Fot. Paweł Jaskolka

OBUSTRONNE OCZEKIWANIE ODKUPIENIA

Ostatnie mecze rozegrane przez Legię Warszawa i Cracovię przyniosły porażki. Ścierali się z ekipami, które zagrają o 17:30. Potrzebna jest poprawa względem kolejki 15. i punkty, szczególnie w Warszawie. Mimo tego obie drużyny nie znajdują się w sytuacji trudnej.

Wojskowi po kompromitującej drugiej połowie doprowadzili do wstydliwego wyniku. Polegli przy Bułgarskiej, objawił się problem krótkości kadry. Na ławce zabrakło mocy, nie mam na myśli braku Goncalo Feio. Portugalczyk był zawieszony, drużynę prowadził Inaki Astiz. Hiszpan w rezerwie nie miał do dyspozycji niemal żadnej siły rażenia. Jan Ziółkowski i Wojciech Urbański to wyjątki, tyle że w obliczu gonienia wyniku pozycja pierwszego jest średnio przydatna. Drugi z wymienionych młodzieżowców wniósł do gry pewne ożywienie, nie jest to jednak wystarczająca odpowiedź w takich okolicznościach. Tomas Pekhart, Miguel Alfarela czy przesunięty do rezerw Nsame są w niedostatecznej formie, stanowią deficyt po wejściu na plac gry. Osobą wielokrotnie krytykowaną jest Jacek Zieliński – dyrektor sportowy klubu z Warszawy. Mimo tych niedoborów Wojskowi całkiem nieźle łączą grę na trzech frontach. Piąta pozycja w tabeli Ekstraklasy i druga w Lidze Konferencji, ponadto awans w pucharze jest akceptowalny.

Warszawa zasługuje na więcej. Goncalo Feio - trener Legii.
fot. Legionisci.com

DROGA JEDNOKIERUNKOWA?

Cracovia pomimo porażki z Gieksą zachowuje uśmiechniętą twarz. Podopieczny Dawida Kroczka zawiedli, grali bez widocznego w przeszłości polotu. Poniekąd przegrali bitwę charakterologiczną, tym razem nie zdołali wyjść ze zwycięstwem. Cały czas klasę pokazuje Benjamin Kallman. Zagrał on w narodowej reprezentacji, dwa tygodnie wyrównał dorobek strzelecki Leonardo Rochy. Snajperzy mają na koncie po dziesięć trafień, Fin do tego dokłada aż sześć asyst. Krakowianie mają problemy związane z powołaniami, w przeszłości udziały graczy w zgrupowaniach odbijały się komunikacyjnie, zawodnicy wracali zmęczeni. Z pewnością tym razem wyciągnięte zostaną wnioski, cykl zostanie zoptymalizowany.

Starcie przy Łazienkowskiej zapowiada się jako absolutny hit kolejki. Legia potrzebuje wygranej, by nie stracić dystansu do czołówki. Ten jest i tak bardzo duży. Cracovia, która jest wyżej w tabeli paradoksalnie szanować będzie choćby remis. Układ pozycji się nie zmieni, Wojskowi mogą doskoczyć do gardła Pasom.

Fot. Arkadiusz Chuchla / Ekstraklasowe Przemyślenia

KLIMATYCZNA NIEDZIELA

KLUCZOWE STARCIE PONAD KRESKĄ

Bardzo ważne z perspektywy Radomiaka Radom i Stali Mielec rozpocznie się piętnaście minut po południu przy Struga 63. Drużyny nie są zagrożone strefą spadkową, mają kolejno pięć i cztery punkty zapasu nad Puszczą Niepołomice.

Właśnie z drużyną Żubra ostatnio o tej samej porze zmierzyła się ekipa z Mielca. W bardzo pewnym stylu wygrali. W pierwszej połowie byli nieskuteczni, w drugiej bohaterem okazał się Ilja Szkurin. Gwiazdor stał się rezerwowym, jego miejsce na stałe zajął Łukasz Wolsztyński. Białorusin pokazał trenerowi Januszowi Niedźwiedziowi, że powinien być elementem wyjściowej jedenastki. Stabilność defensywy zaburzył nieco trzy tygodnie temu Piotr Wlazło – ostatnio jednak wrócił po wykluczeniu i zawieszeniu. Czyste konto pokazuje, że być może rzeczywiście nastąpiło ugruntowanie w trzyosobowym bloku.

Naprzeciw tej formacji stanie snajper wybitny. Leonardo Rocha ostatnio bramki nie strzelił, ale swoją pracą zdecydowanie pomógł w zdobyciu trzech punktów. Te dla Radomiaka są niebywale cenne, drużyna pokazała klasę i nie ustępowała Pogoni. Mecz mógł zakończyć się wyższym zwycięstwem, nieskuteczność w kontrach sprawiła, że podopieczni Bruno Baltazara wygrali jedną bramką. Z drugiej strony fenomenalnie dysponowany był Maciej Kikolski – golkiper uratował Radomian przed bardzo mocną ofensywą Portowców.

Starcie dwóch snajperów zapowiada się genialnie, Szkurin musi pokazać, że dotrzymuje poziomu Rochy. Dla obu zespołów to mecz kluczowy – potencjalne zwycięstwo zapewni znacznie większy spokój w ligowej tabeli.

USPOKOJENIE PO PRZEBOJU

Druga rywalizacja to starcie Rakowa Częstochowa z Koroną Kielce. Obie drużyny znajdują się w odmiennych strefach tabeli, ostatnia kolejka stoi dla nich pod znakiem podziału punktów. Medaliki pozostają w kontakcie z liderem, goście sytuują się między drużynami grającymi o 12:15.

Gospodarze po trudnym starciu w Białymstoku wracają do domu. Strata dwóch goli w obecnej kampanii jest precedensem, dotychczas się to nie zdarzyło. Wynik sześciu przepuszczonych bramek w piętnastu meczach jest spektakularny. Ostatnio remis uratował im skandal sędziowski, rzut karny po upadku Michaela Ameyawa był wielce kontrowersyjny. Reprezentant Polski z uwagi na uraz nie zaliczył podczas zgrupowania ani minuty. Zawieszony na najbliższy mecz jest Gustav Berggren – skandaliczne zachowanie Szweda w końcówce spotkania przeszło do niechlubnej historii Ekstraklasy. Mimo tego bałaganu Raków był blisko zwycięstwa. Aby zachować kontakt z liderującym Lechem, podopieczni Marka Papszuna potrzebują domowej wiktorii.

Drużyna gości ostatnio nie zdołała przełamać obrony Lechii Gdańsk – bezbramkowy remis był rozczarowaniem, ale nie dramatem. Złocisto-krwiści nie są zagrożeni spadkiem pod kreskę, w Częstochowie każda zdobycz będzie sukcesem. Po złamaniu nosa do pełnej dyspozycji powróci gwiazdor Kielczan – Adrian Dalmau. Stanie on przed trudnym zadaniem sforsowania szczelnej defensywy rywala. Zaskoczeniem jest Pau Resta, w mojej opinii to najbardziej ofensywny stoper w lidze. Ma umiejętność odnalezienia się na piątym metrze po stałym fragmencie.

Starcie przy Limanowskiego stoi pod znakiem faworyta. Na kameralnym obiekcie spodziewamy się zwycięstwa gospodarzy – drużyna przyjezdnych potrafi jednak zaskoczyć, kilka tygodni temu pobili Serce Łodzi.

Fot. Robert Stępkowski / Ekstraklasowe Przemyślenia

ŚLĄSK WRZE

Na koniec niedzielnego grania Górnik Zabrze podejmie Piasta Gliwice. Mecz drużyn, które w tabeli dzieli zaledwie punkt będzie kluczowy w poznaniu odpowiedzi na wiele pytań. Takie padają w sporym natężeniu w obu ośrodkach.

Gospodarze wygrali trzy z ostatnich czterech spotkań, ulegli wyłącznie w starciu z mistrzem Polski. Dwa tygodnie temu zwyciężyli we Wrocławiu – rywal nie postawił jednak niemal żadnego oporu. Przełamał się Aleksander Buksa, być może przyniesie to młodzieżowemu reprezentacji Polski przełamanie – potrzebne są trafienia. Na ławce sporadycznie zasiada Lukas Podolski – nowa rola jest związana z polityką klubu i realizacją przepisów dotyczących młodzieżowców. Mistrz świata w zgodzie z trenerem Janem Urbanem poświęca własne minuty dla dobra klubu – działalność gwiazdora jest niebywale prospektywna. Panuje optymizm, niedzielny mecz ma potwierdzić, że ekipa potrafi wygrywać.

Drużyna Piasta Gliwice otoczona jest odmiennym trendem. Ostatnie konfrontacje z Motorem, Radomiakiem i Lechią Gdańsk to pasmo zawodu. Porażka z Lublinianami stanęła pod znakiem katastrofalnej defensywy. Postawa Miguela Munoza nie jest akceptowalna, został zmieniony w przerwie. Bramki tracone były w sposób zdecydowanie zbyt naiwny. Doskonale spisuje się Szczepański, jego centry były ostatnio bardzo groźne. Jedną z nich wykorzystał Fabian Piasecki, napastnik także potrzebuje przełamania.

Spotkanie powinno przynieść odpowiedzi na trudne pytania. Gra gości musi ulec poprawie, przede wszystkim w defensywie. Ciekawym aspektem są także snajperzy, którzy muszą poprawić skuteczność. Buksa, Piasecki czy Katsantonis – na nich powinny być zwrócone oczy w niedzielny wieczór.

Fot. Lukasz Sobala / PressFocus

KOŃCÓWKA Z FAWORYTEM

WIDZEW ZNÓW PRZY KAŁUŻY

Na stadionie Cracovii ponownie pojawi się drużyna Widzewa Łódź. Tym razem w roli gospodarza wystąpi Puszcza Niepołomice. Wracamy do grania w poniedziałek, w obecnej kampanii często brakowało starć w ramach tego dnia tygodnia.

Gospodarze ostatnio zagrali bardzo słabo, ulegli w Mielcu 0-2 i nie stworzyli niemal żadnego zagrożenia. Mimo domowego zwycięstwa z liderem sprzed trzech tygodni absolutnie nie przyniosło to ogólnej poprawy. Cały czas poniekąd piętą achillesową są stałe fragmenty. Drużyna Żubra wyspecjalizowała się w poprzedniej kampanii w tym aspekcie – rzec można, że przyniosło to utrzymanie. Aktualnie mają z tym spory problem, tracą po nich dużo bramek. Znajdują się w strefie spadkowej, tylko dramatyczna dyspozycja Śląska Wrocław chroni ich przed totalnym dnem.

Widzew Łódź przełamał ostatnio słabą dyspozycję, podopieczni Daniela Myśliwca zagrali bardzo dobry mecz i wygrali u siebie z Zagłębiem. Absolutnym bohaterem okazał się Jakub Sypek, strzelec dubletu. Drugie z trafień było iście spektakularne, warto dodać, że przy obu golach asystował Samuel Kozlovsky. Błyszczy Fran Alvarez, Hiszpan bierze udział niemal w każdej akcji. Potrzebna będzie weryfikacja, trzy punkty mogą pozwolić na zbliżenie się do czołówki ligowej tabeli.

Faworytem starcia poniedziałkowego będzie drużyna gości. Puszcza niebywale potrzebuje punktów, muszą uciekać ze strefy zagrożenia. Czy wobec tego zobaczymy w Krakowie niespodziankę?

Fot. Arkadiusz Chuchla / Ekstraklasowe Przemyślenia

 

PODSUMOWANIE

Szesnasta seria gier stanowi dla wielu drużyn pole do odpowiedzi na liczne pytania. Lider stanie przed ważnym egzaminem, reszta podium znajduje się w roli zdecydowanego faworyta. Mecz przy Łazienkowskiej zapowiada się jako starcie hitowe. Czy zobaczymy wiele zaskoczeń?

Udostępnij

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *