Aktualni Mistrzowie Polski w znakomitym stylu zainaugurowali rozgrywki fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, odnosząc niespodziewane zwycięstwo nad duńskim rywalem 2:1. Spotkanie to obfitowało w emocje, a decydujący gol padł w doliczonym czasie gry, co tylko podkreśliło dramaturgię meczu.
Poniżej fotorelacja (kliknij zdjęcie, aby powiększyć):
Pierwsza połowa nie była łatwa
Jagiellonia Białystok szybko znalazła się w trudnej sytuacji, gdy już w 12. minucie spotkania straciła bramkę. Strzelcem gola dla duńskiego zespołu był Pantelis Hatzidiakos, który wykorzystał moment dekoncentracji polskiej defensywy. Warto podkreślić, że Jagiellonia w pierwszej połowie nie stworzyła sobie żadnej dogodnej sytuacji bramkowej. Podopieczni Adriana Siemieńca musieli zmierzyć się nie tylko z przeciwnikiem, ale także z własnymi błędami, co zapewne stało się tematem ostrej rozmowy w przerwie meczu.
Szybka reakcja Jagiellonii po przerwie
Druga połowa rozpoczęła się tak samo jak pierwsza czyli od ataków Kopenhagi. W wyniku tych ataków Duńska drużyna w 49. minucie trafiła do siatki, jednak sędzia anulował gola z powodu spalonego. Jagiellonia mimo falstartu po przerwie wyglądała lepiej. Prawdopodobnie po „męskiej rozmowie” w szatni, wyszła na boisko z zupełnie innym nastawieniem, pokazując determinację i wolę walki. Już w 51. minucie ich ofensywne podejście przyniosło wyrównanie, gdy Afimico Pululu, jeden z najaktywniejszych graczy, w efektowny sposób wpisał się na listę strzelców.
Akcja rozpoczęła się od Joao Moutinho, który precyzyjnie wrzucił piłkę w pole karne. Pululu, będąc ustawiony tyłem do bramki, mimo krycia przez obrońcę rywali, wykonał niezwykły strzał piętą, którym zaskoczył bramkarza przeciwników. Była to bramka nie tylko efektowna, ale i niezwykle ważna, ponieważ przywróciła polskiej drużynie nadzieję na korzystny wynik.
Zremisowanie meczu na tym etapie dodało Jagiellonii pewności siebie, co ostatecznie pozwoliło im zdobyć kolejną, zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry.
Duński opór
Gospodarze, podrażnieni utratą bramki, zintensyfikowali swoje ataki, ale obrona Jagiellonii pozostała czujna, regularnie łapiąc Duńczyków na spalone. W 62. minucie Kopenhaga ponownie zdobyła gola, jednak i tym razem sędzia na całe szczęście bramki nie uznał. Tym razem na spalonym dał się złapać Achouri.
Euforia w szeregach Jagiellonii
Wydawało się, że duma Podlasia pogodziła się z remisem, a nawet była z niego usatysfakcjonowana. Drużyna gospodarzy atakowała, ale narastająca frustracja podopiecznych Jacoba Neestrupa przekładała się na niedokładność w grze ofensywnej. Czas mijał, a Jagiellonia „dowiozła” ten remis do doliczonego czasu gry. I wtedy wydarzył się cud! W siódmej minucie doliczonego czasu, w ostatnim momencie meczu, Afimico Pululu fenomenalnie podał do Darko Churlinova (wszedł w 55min), a ten pewnym uderzeniem lewą nogą pokonał bramkarza Kopenhagi. Jagiellonia prowadziła z Kopenhagą 2:1. Efekt? EUFORIA w szeregach Jagiellonii zarówno na boisku, jak i na trybunach, na których zgromadziło się 22 393 tysiąca kibiców z czego około 650 z nich to kibice Jagiellonii Białystok.
Końcowy gwizdek: 3 punkty na trudnym terenie i dopisanie punktów do krajowego rankingu UEFA. To był świetny wieczór dla białostoczan, który na długo zapisze się w historii klubu z Podlasia.
Bramki w spotkaniu FC Kopenhaga — Jagiellonia Białystok:
- 12′ P. Hatzidiakos — (FC Kopenhaga)
- 51′ A. Pululu — (Jagiellonia Białystok)
- 90+7′ D. Churlinov (Jagiellonia Białystok)
A na koniec zapraszamy na vloga z tego niesamowitego meczu przygotowanego przez Marka Białowąsa oraz Roberta Stępkowskiego: