Fortuna Liga, najwyższa klasa rozgrywek w Republice Czech, awansowała w rankingu ligowym UEFA na 10. miejsce, będąc na równi z ligą szkocką. Dzięki temu, od sezonu 2025/26 mistrz tego kraju będzie miał gwarantowany udział w Lidze Mistrzów. Zatem czy liga czeska powinna być inspiracją dla Ekstraklasy?

Lech Poznań podczas meczu z Fiorentiną.
fot. Jakub Kaczmarczyk

Ekstraklasa daleko w tyle

Dość powiedzieć, że w ostatnich latach polskie zespoły całkiem przyzwoicie radziły sobie w europejskich pucharach. Działo się tak głównie dzięki udziałowi w jeszcze świeżym tworze UEFA, Lidze Konferencji Europy. Lech Poznań w sezonie 2022/23 nie dość, że potrafił rozgromić Villarreal 3:0, to awansował aż do ćwierćfinału, gdzie przegrał z późniejszym finalistą Fiorentiną. Kolejorz w tamtym dwumeczu naprawdę mógł się podobać.

W obecnym sezonie w tych samych rozgrywkach debiutowała Legia Warszawa. Stołeczny klub skazany był na pożarcie już w fazie grupowej. Legioniści bowiem trafili na kluby takie jak Aston Villa czy AZ Alkmaar. Pierwszy mecz z angielskim zespołem efektownie wygrali 3:2, w Birmingham gra również była dość wyrównana, lecz zakończyła się porażką. Z Holendrami wygrali przy Łazienkowskiej 2:0. Później Legia odpadła dość boleśnie z Molde w fazie pucharowej.

Dzięki dobrym wynikom polska liga również doczekała się awansu w rankingu UEFA. Aktualnie znajdujemy się na 21. pozycji i niewiele brakuje nam do będącej pozycję wyżej ligi chorwackiej (150 punktów). Możemy być jednak rozczarowani tym, jak radziliśmy sobie w Europie w obecnie trwającym sezonie. Owszem, było wspomniane zwycięstwo z Aston Villą, ale Raków będący w Lidze Europy nie zdołał nawet awansować z grupy (choć nie miał do tego zbyt dobrej okazji, będąc w grupie ze Sportingiem Lizboną czy Atalantą). Pojawiła się nadzieja na kolejne punkty do rankingu, a zamiast tego doczekaliśmy się wstydu.

Josue podczas meczu z Radomiakiem Radom.
fot. PAP

Zależność rozwoju od jednego czynniku?

To, że liga czeska jest na takiej pozycji to wynik Victorii Pilzno, która awansowała do półfinału Ligi Konferencji Europy i nie tylko. Ten sezon to solidny zastrzyk punktów dla czeskiego futbolu. W ostatnich latach nasi południowi sąsiedzi potrafili dobrnąć do ćwierćfinału Ligi Europy (Slavia Praga w sezonie 2020/21) oraz Ligi Konferencji Europy (sezon 2021/22). W obecnym sezonie do faz grupowych europejskich pucharów awansowały aż trzy z czterech możliwych zespołów, a wspomniana Victoria Pilzno zdobyła w grupie komplet punktów! To może być dla nas inspiracja.

Liga czeska przed rozpoczęciem obecnego sezonu była na 15. miejscu w opisywanym rankingu, obecnie jest na 10. Śmiało można wyciągnąć wniosek, że jednym z czynników jest stawianie na krajowych zawodników. To nas różni od naszych sąsiadów. Polskie kluby stawiają bardziej na zagranicznych graczy. Przykład ten powinien dać nam wiele do myślenia. Wystarczy spojrzeć na kadry zespołów, które aktualnie w Ekstraklasie biją się o miejsce gwarantujące europejskie puchary.

Spójrzmy więc na Legię Warszawa. Na 29 zawodników, aż 14 to obcokrajowcy (48,3%). Mistrz Polski, Raków Częstochowa – 33 zawodników, w tym 19 spoza kraju — to daje wynik procentowy w postaci 57,6%. Lech Poznań na 30 zawodników posiada 14 zagranicznych graczy (46,7%).  Szczecińska Pogoń – ma w kadrze 12 Polaków i 13 zawodników urodzonych poza naszym krajem (52%). Dla porównania Victoria Pilzno ma w kadrze 34,6% obcokrajowców, Slavia Praga 37,9%, a Sparta Praga 42,9%.

Ciekawą statystykę czytamy także na transfermarkt. Według wyliczeń portalu udział w grze krajowych zawodników w czołówce naszej ligi składa się następująco: Raków (23,1%), Pogoń (31,3%), Lech (37,6%), Jagiellonia (40,5%), Legia (41,9%). Przy drużynach grających w Fortuna Liga, te liczby wręcz szokują. Dla porównania: Slavia Praga (60,1%), Victoria Pilzno (70,3%) i nieco słabiej w tej statystyce wygląda Sparta Praga (56%).

Puszcza Niepołomice ma dużo krajowych graczy w kadrze.
fot. LaczyNasPilka.pl

Liga czeska powinna być dla nas inspiracją

Tak naprawdę ambicje Ekstraklasy nie powinny sięgać za daleko. Marzy nam się liga na poziomie Bundesligi, ale to wychodzi poza futbolowy realizm. Dobiegnięcie do miejsca, w którym znajduje się liga czeska, jest bardziej możliwe. Czesi posiadają 11 milionów obywateli, a Polacy niemalże 4 razy więcej. Mamy też zdecydowanie lepszą infrastrukturę stadionową. W ostatnim czasie nadeszła moda na Ekstraklasę, co widać, gdy patrzymy w wyniki frekwencji na stadionach.

Nie ulega więc wątpliwości fakt, że zamiast kupować starych Portugalczyków, Słowaków czy Hiszpanów, którzy często w swoich krajach nie mogli znaleźć odpowiedniej ścieżki dla swych karier, powinniśmy iść drogą Czechów i stawiać na krajowych graczy.

Tutaj rodzi się kwestia zarządzania i polityki klubów. Na to jako kibice i obserwatorzy nie mamy niestety większego wpływu. Nie widać też planów, by coś się w tym aspekcie zmieniło. W Ekstraklasie na Polaków w dużej mierze stawia choćby Ruch Chorzów, Puszcza Niepołomice czy Zagłębie Lubin (od 72 do 89,5% udziału krajowych graczy w lidze). Te kluby w Ekstraklasie nie przebijają się zbyt wysoko, jest to zapewne spowodowane dużo niższym budżetem niż najlepsze drużyny polskiej ligi.

Na chwilę obecną dobrze byłoby dotrzeć do 15. miejsca w rankingu. Wtedy zarówno pierwsze, jak i drugie miejsce na koniec sezonu dałoby możliwość udziału w eliminacjach do Ligi Mistrzów.

Więcej o naszej rodzimej lidze przeczytasz tutaj.

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *