Ekstraklasa widziała wielu piłkarzy z zagranicy na swoich boiskach, a spora część z nich pomagała swoim drużynom w sukcesach. Niektórzy jednak zostali zapamiętani bardziej ze spraw pozaboiskowych. Kto zawiódł, a kto zapisał się w historii ligi? 

Ancymoni

1. Moussa Yahaya (Sokół Tychy, Hutnik Kraków, GKS Katowice, Legia Warszawa) – Pochodzący z Nigru piłkarz na początku przygody w Polsce grał krótko w zespole z Tychów. Po wycofaniu zespołu Sokoła z rozgrywek przeniósł się do Hutnika Kraków (2 gole w 13 meczach). Następnie,  Moussa przeniósł się na początku 1997 r. do hiszpańskiego Albacete. Do Polski wrócił w 2000 r. do katowickiej GieKSy. Tam zaprezentował się na tyle dobrze, że po zakończeniu sezonu sięgnęła po niego Legia Warszawa. Jednak napastnik pochodzący z Nigru zamiast ze skuteczności, zapamiętany został raczej ze swojego hulaszczego trybu życia. Koledzy z zespołu opowiadali, że Yahaya był bardzo radosnym i uśmiechniętym człowiekiem, lubił się zabawić i nawet na trening potrafił przyjść w stanie wskazującym. Po zakończeniu przygody z Legią wrócił na krótko do GKS-u, po czym kontynuował karierę w Polsce na niższych szczeblach rozgrywkowych.

Piłkarz Legii
fot. Łączy nas Piłka

2. Amaral (Pogoń Szczecin) 10-krotny reprezentant Brazylii trafił do „brazylijskiej” Pogoni w 2006 r. W szczecińskim zespole występowało wtedy łącznie 19(!) zawodników z kraju kawy. Przychodząc do Portowców miał 32 lata, był u schyłku kariery, tułając się po klubach w Katarze i Brazylii. W Polsce szukał łatwego zarobku. Amaral do dziś jest wspominany Szczecinie bardzo dobrze, mimo że trafił tam już, będąc daleko od swojej najlepszej formy. Nadrabiał wszystko wyszkoleniem technicznym i charakterem. Dużo biegał, doskonale przechwytywał piłkę. W Polsce zasłynął jeszcze z wyjazdowego meczu Pucharu Polski z 2006, gdy Pogoń mierzyła się z Lechią Gdańsk. Kibicom Lechii nie spodobał się koncept „brazylijskiej” Pogoni i obrzucali przyjezdną drużynę bananami. Amaral zjadł jeden z owoców, rzuconych przez kibiców gdańskiego zespołu. Co ciekawe, po meczu wyznał że gdy musiał złożyć zeznania tej sprawie, powiedział tłumaczowi, że banan był „wodnisty i gorzki”.

Obcokrajowcy w Ekstraklasie - Amaral Pogoń
fot. pogonsportnet.pl

Flopy

3. Oleg Salenko (Pogoń Szczecin) – Jeden z zawodników z najciekawszym osiągnięciem w historii polskiej ligi — król strzelców mistrzostw świata z 1994 rozgrywanych w USA. Do Szczecina trafił po nieudanym pobycie w Hiszpanii w Cordobie, gdzie zagrał tylko 3 mecze. Wcześniej Rosjanin grał w Valencii, co więcej, strzelał również dla Rangersów. Szybko okazało się, że z gracza, który strzelał 5 bramek Kamerunowi na MŚ, zostało niewiele. Miał sporą nadwagę, był po wielu kontuzjach i zespole Portowców zagrał tylko 18 minut w meczu ze Stomilem Olsztyn, po czym rozwiązano z nim kontrakt.

Obcokrajowcy w Ekstraklasie - Oleg Salenko
fot. newspix.pl

4. Eduardo da Silva (Legia Warszawa) – Chorwat brazylijskiego pochodzenia był złotym dzieckiem chorwackiej piłki nożnej. W lidze kraju znad Adriatyku strzelał 34 gole, co do dzisiaj jest rekordem najwyższej ligi w Chorwacji. W Arsenalu miał zastąpić samego Thierry’ego Henry’ego. Niestety po dosyć dobrym starcie w londyńskim klubie przydarzyła mu się okropna kontuzja — otwarte złamanie stawu skokowego. Chorwat w 2010 r. został sprzedany do Szachtara Donieck. Eduardo nigdy nie wrócił do gry na poziomie, na jakim grał w Dinamie Zagrzeb czy później w Arsenalu. Do Legii trafił w 2018 roku w zimowym okienku transferowym z brazylijskiej Serie A. W warszawskim zespole zagrał tylko 8 meczów, nie strzelając żadnego gola. Pół roku później kontrakt z Chorwatem został rozwiązany, a sam Eduardo zakończył karierę.

Obcokrajowcy w Ekstraklasie - Eduardo
fot. legia.net

Wybitni piłkarze

5. Artjoms Rudnevs (Lech Poznań) – Trafił do Kolejorza Jacka Zielińskiego w 2010 r. Łotysz zasłynął głównie ze spotkania przeciwko Juventusowi w Lidze Europy. Potrafił uderzyć z dystansu i idealnie się odnajdywał w polu karnym przeciwników. Dziś uważany jest za jednego z najlepszych ofensywnych graczy, jacy grali w polskiej lidze. Zdobywał króla strzelców w sezonie 2011/2012 strzelając 22 gole. Łotysz po zakończeniu przygody z Lechem z powodzeniem występował w Bundeslidze. Bezsprzecznie był ikoną największego sukcesu Lecha Poznań w pucharach w drugiej dekadzie XXI wieku. Zawodnik zakończył jednak karierę ze względu na chorobę psychiczną żony.

Obcokrajowcy w Ekstraklasie - Artjoms Rudnevs
fot. Głos Wielkopolski

6. Vadis Odidja-Ofoe (Legia Warszawa) – Belg przyszedł do stołecznego klubu po nieudanej przygodzie w Norwich City. Do warszawskiej Legii, wówczas prowadzonej przez albańskiego szkoleniowca Besnika Hasiego, sprowadzony został, aby pomóc w awansie do Ligi Mistrzów. Szybko okazało się, że polska liga zyskała niesamowitego zawodnika. Jego technika oraz przegląd pola doprowadziły Legie do mistrzostwa w sezonie 2016/2017. Wielu kibiców do dziś, uważa, że był on jednym z najlepszych w naszej lidze. Jego przegląd pola i wyszkolenie techniczne spowodowały, że stał się jednym z najlepszych graczy całej Ekstraklasy. Był jedną z twarzy słynnego remisu Legii z Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Kibice wojskowych do dzisiaj z utęsknieniem wspominają Belga.

Obcokrajowcy w Ekstraklasie - Vadis Odjidja Ofoe
fot. legia.net

Udostępnij

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *