Jeszcze w maju, Śląsk Wrocław nie był pewny utrzymania w Ekstraklasie, i w zasadzie obecność w najwyższej klasie rozgrywkowej zawdzięcza Wiśle Płock. Osiem miesięcy później, ta sama drużyna ma szansę spędzić przerwę zimową na fotelu lidera Ekstraklasy. Analizujemy ostatnie miesiące we Wrocławiu i sprawdzamy, co o tym zdecydowało.

Śląsk Wrocław i jego letnia przemiana
fot. Profimedia

Zaufanie do trenera

W kwietniu, zarząd Śląska Wrocław podjął długo wyczekiwaną przez kibiców decyzję i postanowił zwolnić Ivana Djurdjevicia. Nikogo to raczej nie zdziwiło – Wrocławianie byli po porażce z Wartą Poznań, spadli na 16. miejsce w tabeli, a sam Djurdjević w 32. meczach zdołał wygrać jedynie 10 razy (tyle samo zremisował). Przez chwilę media próbowały wytypować następcę Serba, jednak na nowego szkoleniowca nie trzeba było długo czekać.

Do pracy postanowiono przywrócić zwolnionego rok wcześniej Jacka Magierę. Decyzja o zatrudnieniu akurat tego trenera była nieprzypadkowa – poprzednia umowa 46-latka była ważna do czerwca 2023 roku, więc Magiera mógł w każdej chwili wrócić do swojej byłej pracy. Taki ruch nie powodował przede wszystkim dodatkowych kosztów dla klubu. Był to więc ważny argument przy wyborze tej kandydatury.

Jacek Magiera miał więc nieco ponad miesiąc aby utrzymać drużynę w Ekstraklasie. Nie było to dużo, bo przekładało się to na 6 meczów. Zanim rozpoczął trudną misję, „kupił” sobie zaufanie kibiców odsuwając od pierwszej drużyny Caye Quintanę, za pamiętny brak zaangażowania podczas rozgrzewki w meczu Pucharu Polski przeciwko KKS Kalisz.

Początkowo nadzieje na utrzymanie spadały z każdym spotkaniem; Śląsk przegrał z Górnikiem i Radomiakiem oraz zremisował mecz o 6 punktów z Jagiellonią. Niektórzy kibice witali się już powoli z Fortuna 1. Ligą, jednak wygrany mecz o 6 punktów (tym razem z Wisłą Płock) oraz ostatnią w tabeli Miedzią przywrócił na chwilę wiarę. O utrzymaniu Śląska miał więc zdecydować on sam, oraz Wisła Płock, która też miała jeszcze szanse.

Śląsk spodziewanie przegrał z Legią w Warszawie, a Nafciarze nie zdołali wygrać z Cracovią, dzięki czemu to kibice z Dolnego Śląska mogli odetchnąć z ulgą. Wrocławianie utrzymali się w Ekstraklasie z przewagą jednego punktu, a zarząd zaufał Magierze i przedłużył z nim współpracę.

Nowy dyrektor sportowy z oryginalną metodą pracy

Pierwszym transferem po zakończonym sezonie 2022/23 było zatrudnienie nowego dyrektora sportowego. Poprzednim był Dariusz Sztylka, który w kwietniu pożegnał się z pracą i do czerwca nie miał następcy. Tym okazał się jednak David Balda.

32-latek był już wcześniej znany w Polsce. Od 2016 roku pracował bowiem w Rakowie Częstochowa, do którego ściągnął między innymi Marka Papszuna, Tomasa Petraska czy Petra Schwarza. Czech pracował również w Baniku Ostrawa czy FK Senicy. Sam Balda w swoim pierwszym wywiadzie pochwalił się, że ma doświadczenie nie tylko jako dyrektor sportowy, ale też jako agent piłkarski czy skaut. Kandydat idealny?

Redakcja „Weszło!” nazwała go „Czeskim bajerantem„. W swoim artykule wytknęła Baldzie krótki czas pracy w klubach (9 miesięcy w Baniku w roli dyrektora sportowego i szybka degradacja z funkcji dyrektora do skauta w Rakowie) czy pracę pod innym nazwiskiem jako agent piłkarski.

Śląsk Wrocław i jego letnia przemiana - David Balda
fot. Dawid Antecki (slaskwroclaw.pl)

Mimo to Balda zyskał zaufanie kibiców Śląska Wrocław. Czech informuje na swoim Twitterze jacy zawodnicy byli testowani przez klub, których zawodników nie zdołał ściągnąć do Wrocławia, czy z kim rozmawia na temat przedłużenia umowy. Oprócz budowania PR-u, „Director Balda” zdołał zatrudnić 10. zawodników, takich jak m.in:

  • Kacper Trelowski (wypożyczenie z Rakowa),
  • Aleks Petkov (Arda Kardzhali),
  • Kenneth Zohore (Odense, były zawodnik West Bromwich Albion czy Fiorentiny),
  • Burak Ince (Arminia Bielefeld),
  • Peter Pokorny (Real Sociedad),
  • Daniel Łukasik (bez klubu).

Oprócz tego, w styczniu do drużyny dołączy Patryk Klimala.

Jakościowy kapitan

Po odejściu Michała Szromnika do Górnika Zabrze, Śląskowi potrzebny był nowy kapitan. Kandydat był na pewno nie jeden, ale rywalizację o opaskę wygrał ostatecznie Erik Exposito. Hiszpan jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem wrocławskiego klubu, więc mianowanie go kapitanem nie powinno nikogo dziwić.

Jacek Magiera uzasadnił swój wybór na jednej z konferencji prasowych:

– Erik Exposito jest zawodnikiem doświadczonym, o dużej jakości i jest jednym z piłkarzy-liderów. Chcę, żeby w tym sezonie wziął odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale też i za cały zespół. Dlatego ta opaska powędrowała do niego. Wiem, że to wyróżnienie, jakim jest bycie kapitanem zespołu, wpłynie na niego bardzo pozytywnie.

Rzeczywiście, gra z opaską wpłynęła na Exposito znacznie lepiej niż pozytywnie; 27-letni napastnik strzelił w tym sezonie już 13 goli. Oznacza to, że nowy kapitan Śląska pobił swój osobisty rekord strzelonych goli w jednym sezonie. Do tej pory najlepsze liczby odnotował w sezonie 2021/22, który zakończył z jedenastoma trafieniami.

Śląsk Wrocław i jego letnia przemiana - Erik Exposito
fot. WKS Śląsk Wrocław

Pozbycie się zbędnego balastu

W letnim okienku transferowym Śląsk Wrocław zdołał pozbyć się przynajmniej sześciu zawodników, którzy nie wnosili za wiele do gry zespołu. Mowa tu o takich piłkarzach jak:

  • Michał Szromnik (Górnik Zabrze),
  • Adrian Łyszczarz (Resovia),
  • Diogo Verdasca (CD Mirandes),
  • Caye Quintana (Recreativo de Huelva),
  • Victor Garcia Marin (Malaga),
  • Dennis Jastrzembski (Fortuna Dusseldorf).

Michał Szromnik jako kapitan nie dawał spokoju w bramce, przez co w pewnym momencie sezonu stracił nawet miejsce w podstawowym składzie WKS-u. Adrian Łyszczarz i Dennis Jastrzembski jako skrzydłowi nie potrafili zagwarantować sensownych liczb i grali przeciętnie. Natomiast Caye Quintana do braku goli i formy dołożył brak zaangażowania.

Pozbycie się tych zawodników nie tylko przewietrzyło szatnię, ale i zwolniło miejsce w budżecie płacowym. Można powiedzieć, że Śląsk pozbył się „oponki” z brzucha i próbuje wyrzeźbić sześciopak.

Niedopuszczenie do negatywnej atmosfery

Po nieudanym sezonie w wykonaniu Śląska Wrocław, wiele mówiło się o możliwym odejściu jednego z liderów – Johna Yeboaha. Sam zawodnik był raczej otwarty na wyprowadzkę z Wrocławia, i miał już nawet obrany zagraniczny kierunek.

Po Ekwadorczyka zgłosiło się francuskie Le Havre. Klub zaprosił Yeboaha na tygodniowe testy, po których miał go ściągnąć do siebie i zapłacić Śląskowi pokaźną kwotę. Mówiło się o milionach euro. Zawodnik udał się więc do zachodniej Europy, odbył testy, a Śląsk cierpliwie czekał na ich powodzenie.

fot. Pressfocus

Ostatecznie temat upadł. Le Havre wycofało się z transferu, a Yeboah musiał wrócić do Polski. Musiał, ale nie chciał. Zawodnik uznał bowiem, że to dla niego idealna szansa na próbę wymuszenia transferu (najlepiej zagranicznego), i zagroził, że wracać nie zamierza. Po kilku dniach 23-letni skrzydłowy zdecydował się jednak przyjechać z powrotem do Wrocławia, a Śląsk całą sytuację zaczął tłumaczyć problemami logistycznymi. Yeboah dopiął swego. Co prawda nie odszedł za granicę, ale udało mu się wyjechać z Wrocławia. Na jego wykup zdecydował się Raków Częstochowa, który zapłacił za reprezentanta Ekwadoru 1,5 miliona euro.

Czy dobrze się stało? Śląsk na pewno stracił zawodnika jakościowego, który przyczynił się do utrzymania go w Ekstraklasie, ale jednocześnie nie pozwolił na wywołanie potencjalnie negatywnej atmosfery w zespole. Trzymanie zawodnika w klubie na siłę mogłoby taką spowodować, co odbiłoby się prawdopodobnie na wynikach klubu.

Wzrost formy kluczowych zawodników

To oczywiste, że aby zespół grał dobrze, i przede wszystkim wygrywał, zawodnicy muszą utrzymywać wysoką formę. Zauważalną różnicę w grze zrobiło w ostatnim czasie przynajmniej sześciu zawodników.

Wspomnieliśmy już wyżej o kapitalnej dyspozycji Erika Exposito. Hiszpan rozgrywa swój najlepszy sezon w Ekstraklasie (13 goli po 17. spotkaniach). Ważnymi zawodnikami w układance Jacka Magiery stali się również Mathias Nahuel (4 gole i 2 asysty) i Piotr Samiec-Talar, który podobnie jak jego kapitan, przeżywa swój najlepszy sezon nie tylko w Ekstraklasie, ale i karierze (4/4). Hiszpański pomocnik będzie musiał co prawda oddać tymczasowo miejsce w składzie (pauza za czerwoną kartkę), jednak kara nie powinna wpłynąć na jego pozycję w drużynie długoterminowo.

Zwycięstw nie ma bez dobrej obrony. Rafał Leszczyński potrzebował widocznie lepszego bramkarza od Szromnika do rywalizacji. 31-latek na dobre wygrał rywalizację z Kacprem Trelowskim, zyskał zaufanie trenera, i wreszcie zagwarantował spokój w bramce wrocławian. Golkeeper „Wojskowych” ma przed sobą również Łukasza Bejgera, który jest pewniejszym obrońcą, i gra zdecydowanie lepiej niż w swoich poprzednich sezonach we Wrocławiu.

fot. Rafał Sawicki

Nie zapominajmy o wiecznych problemach Śląska, czyli lewej obronie. Pierwotnie zaspokoić je miał ściągnięty z Burton – Cameron Borthwick-Jackson, jednak okazało się, że w drugiej drużynie czeka zawodnik, który wygryzie Anglika ze składu. Mowa o Yehorze Matsenko – Ukraińcu, który tak zaimponował trenerowi Magierze, że ten bez zawahania umieścił go w wyjściowym składzie. Warto wspomnieć, że 21-latek to kolejny z zawodników, których bez żalu pozbyła się Legia Warszawa.

Odbudowa popularnej twierdzy

„Twierdza Wrocław” to popularne określenie stadionu Śląska Wrocław. Używanie jej w tym sezonie jest uzasadnione i bardzo trafne; na 8 meczów domowych Śląsk wygrał 5, zremisował 2, i przegrał raz. Trzy z tych pięciu triumfów to zwycięstwa z Legią (4:0), Jagiellonią (2:1) i Lechem (3:1).

Nazywanie stadionu przy alei Śląskiej twierdzą nie zawsze miało jednak uzasadnienie, a już na pewno nie w sezonie 2021/22. W tej kampanii „Wojskowi” wygrali u siebie jedynie 3 razy i zgromadzili 17 punktów, co dało ostatnią pozycję w tabeli meczów domowych. Kiedy ostatnio nazwy „Twierdza Wrocław” można było wybronić?

  • Sezon 2023/24 (trwa): 8 meczów, 5 zwycięstw, 2 remisy, 1 porażka, 17/37 punktów,
  • Sezon 2022/23: 17 meczów, 6 zwycięstw, 6 remisów, 5 porażek, 24/38,
  • Sezon 2021/22: 17 meczów, 3 zwycięstwa, 8 remisów, 6 porażek, 17/35,
  • Sezon 2020/21: 15 meczów, 7 zwycięstw, 7 remisów, 1 porażka, 28/43.

*punkty u siebie/punkty w sezonie

Ekipa Jacka Magiery zdołała zgromadzić u siebie tyle samo punktów co w swoim najgorszym sezonie domowym, a Twierdza Wrocław stała się realną twierdzą po trzech sezonach. Śląsk ma oczywiście okazję poprawić ten wynik; ma na to jeszcze 9 szans.

Jak widać na powyższej grafice, Śląsk rozgrywa zdecydowanie lepszy sezon od poprzedniego. Dwa razy więcej zwycięstw i trzy razy mniej porażek w porównaniu do poprzedniej kampanii. Czy drużyna z Wrocławia wróci do europejskich pucharów? Przekonamy się w maju następnego roku.

Udostępnij

O autorze

Szczęść Boże!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *