Przystrojone ulice, grupy znajomych w klubowych barwach — to częsty widok danego miasta w dniu meczu lokalnej drużyny piłkarskiej w Polsce. Z pewnością pokazuje to „sportowe święto”, jakie obchodzą kibice. Nie inaczej jest w przypadku meczu reprezentacji narodowej, która skupia uwagę większej części mediów i Polaków w dniu meczu.
fot. Piotr Kucza / FOTOPYK
Różne regiony — inne kibicowskie tradycje
Nie każdy klub piłkarski może pochwalić się dużą bazą kibicowską. W konsekwencji przekłada się to na frekwencję i atmosferę na stadionie. Będąc na wielu meczach Górnika Zabrze i Podbeskidzia Bielsko-Biała muszę przyznać, że są to dwa światy. W dniu meczu 14- krotnego mistrza Polski czuć piłkarskie święto już przed stadionem. Ulice udekorowane są nie tylko wymalowanymi przez kibiców graffiti, ale także flagami z herbem i klubowymi barwami. Zanim dojdzie do pierwszego gwizdka arbitra, na stadionie kibice zaczynają doping, który nieustannie trwa do końca wydarzenia. W Zabrzu atmosfera wiele razy „zwróciła” mi słabe piłkarskie widowisko. Na ostatnim meczu w Zabrzu, który oglądałem z wysokości trybun, było spotkanie Górnika z łódzkim Widzewem. Wspaniałe widowisko stworzone przez prawie 15 000 kibiców trójkolorowych, zrekompensowało mizerną potyczkę obu drużyn.
fot. Ultras Górnik Zabrze/Facebook
Całkiem inaczej wygląda to w Bielsku-Białej, gdzie oprócz zakorkowanych ulic i problemów z parkingiem prawie nic w mieście nie przypomina o meczu Podbeskidzia. Podczas meczów wielokrotnie zdarzało się, że kibice drużyny przyjezdnej byli głośniejsi od gospodarzy. Meczem, który najbardziej zapadł mi w pamięć w Bielsku-Białej było starcie „Górali” z GKS-em Katowice. Finalnie na meczu zjawiło się ponad 8 tysięcy widzów, jednak ponad 3000 przyjechało wspierać drużynę z Katowic. Podczas gdy szedłem na mecz, z oddali było słychać tylko i wyłącznie fanów GKS-u, którzy 20 minut przed meczem mobilizowali śpiewem swoich zawodników. To właśnie kibice przyjezdni zapewnili świetny klimat, nie pozwalając dojść do głosu, kibicom Podbeskidzia, którzy mimo starań byli zagłuszani przez katowiczan.
fot. Szymon Jaszczurowski/tspodbeskidzie.pl
Tradycje kibicowskie w każdym regionie Polski są różne. To decyduje o tym, że każdy może postrzegać takie wydarzenie inaczej. Co więcej, muszę przyznać, że na każdym z tych spotkań oprócz świetnej atmosfery, kibic mógł czuć się bezpiecznie.
Euro 2012 – niepotrzebne obawy i niepochlebne opinie
Przyznanie organizacji Mistrzostw Europy w Polsce i Ukrainie, w Europie Zachodniej wywołało duże niezadowolenie. Jednym z największych zarzutów był, zły stan dróg, a także brak odpowiednich stadionów. Ten drugi problem był także bolączką Włochów, którzy walczyli z nami o przyznanie Euro i zarzucali nam właśnie brak odpowiedniej infrastruktury. Anglicy przestrzegali swoich kibiców przed wyjazdem do Polski, co najlepiej odzwierciedla wypowiedź byłego gracza Arsenalu Londyn, Sola Campbella:
– Zostańcie w domu i obejrzyjcie te rozgrywki na ekranach telewizorów, nie podejmujcie zbędnego ryzyka… bo możecie wrócić w trumnie.
Euro 2012 pokazało, że polskie stadiony są nowocześniejsze od włoskich, a Polacy z otwartymi rękami ugościli przyjezdnych. Szczególnie w pamięci Polakom zapadli Irlandczycy, którzy bardzo chwalili nasz kraj i bardzo dobrze się bawili. Otrzymali oni nagrodę od Michela Platiniego za zachowanie i doping podczas Euro.
Niemiecka gazeta Frankfurter Allgemeine Zeitung napisała tak:
– Nawet brytyjskie BBC uległo pokusie zaprezentowania środowisk kibiców gospodarzy jako wylęgarni atawistycznej przemocy, rasizmu i antysemityzmu (…). Niemal nic z tego wszystkiego nie miało miejsca. Stadiony i lotniska zostały skończone, komunikacja funkcjonowała we wszystkich ośmiu miastach Polski i Ukrainy, w których odbywały się mecze (…). Przede wszystkim jednak turniej minął przyjaźnie i radośnie. Ukraińscy i polscy chuligani wystylizowani na wytatułowane swastykami bestie, przed którymi musi drżeć każdy, kto nie jest jasnowłosy i niebieskooki, okazali się ufną młodzieżą, która co prawda kibicowała swoim drużynom, ale też po ich wypadnięciu z turnieju pozostała nienagannymi gospodarzami. Nie zmieniła tego też krótka uliczna rozróba w Warszawie przed meczem Polska – Rosja.(…) Mistrzostwa te były manifestacjąpokolenia urodzonego po 89 r., wolnego od historycznej traumy, Euro-narodu charakteryzującego się radością, autoironią i zerem kompleksów.
fot. Michał Wieczorek/Ekstraklasa.net
Wiele krajów po mistrzostwach europy w Polsce, otworzyło się na naszą ojczyznę, a kibice przedstawiani wcześniej jako ksenofobiczne i rasistowskie osoby okazali się „normalnymi”, otwartymi ludźmi. Niewątpliwie organizacja Mistrzostw Europy wpłynęła na polepszenie nie tylko polskiego kibica, ale także całego kraju.
Niestety do teraz niektóre kraje Europy Zachodniej dalej widzą nas jako niebezpiecznych i oderwanych od rzeczywistości. Władze holenderskiego miasta Alkmaar przed meczem AZ z Legią wyznaczyły godziny dla polskich obywateli, w których mogli przebywać w mieście. Dodatkowo kibice wojskowych zostali odesłani po odbiór biletów do Hagi oddalonej od Alkmaar o 80 km…